Tu na ziemi nie będzie pokoju 2024

Przywitaliśmy kolejny rok i pożegnaliśmy stary. Huk wystrzałów, na szczęście, znamy tylko z wypuszczanych w niebo fajerwerków. Są jednak na świecie ludzie, którym wystrzały na niebie kojarzą się z czymś zupełnie innym. Wojna nie oszczędza ludzi. Zapada w pamięć. Zmienia człowieka. Niestety, tu na ziemi nie możemy liczyć na pełny pokój. Człowiek nie jest w stanie pokonać samego siebie do tego stopnia, aby nie targały nim pycha, pożądliwość, gniew i władza. Pokój tu na ziemi nie jest bowiem celem, a jedynie środkiem. Wysiłek wkładamy raczej w budowanie pokoju, a nie jego nastanie. Taki pokój czeka nas w innym świecie.

Spotkałem kiedyś człowieka, który zachowywał stoicki spokój słysząc o problemach, które dręczą świat. Spytałem go, dlaczego się nie martwi. On odpowiedział: „Bo martwienie się nic nie zmienia”. Zdziwiony drążyłem temat i chciałem się dowiedzieć, co zatem powinien robić człowiek, żeby przestały go martwić problemy świata. „Widzisz, martwienie się osłabia człowieka, czyli ostatecznie potęguje zło w świecie. Świata nie da się zmienić wielkimi deklaracjami, reformami, wzniosłymi słowami. Świat zmienia się poprzez małe gesty, które wykonujemy każdego dnia. Ja wstaję rano, chociaż mógłby spać dłużej, a zatem już zmieniłem świat. Nie przepadam za ludźmi, ale też nie odmawiam im pomocy, gdy tego potrzebują, a zatem już zmieniłem świat. Wieczorem, pomimo zmęczenia klękam do modlitwy i to też zmienia świat. Zła nie da się pokonać złem, pychy - pychą, wojny - wojną. Zło pokonuje pokorna wierność drobnym obowiązkom, natchnieniom, uczynkom miłosierdzia. Nie martw się o świat, bo dosyć ma dzień swojej biedy”.

Zapamiętałem tę radę mędrca i staram się nie martwić o ten świat. Powtarzam z ufnością słowa modlitwy: „Jezu, Ty, się tym zajmij!”. To wystarczy. Niczego więcej mi nie trzeba. Wiem, że dla niektórych to za mało, ale dla mnie to bardzo dużo, a może nawet wszystko.

Inne artykuły autora

Anioły i demony